"Fotografia to mowa w obrazach, jedyny język rozumiany na
całym świecie. […]
Niestety większość ludzi ocenia fotografię jedynie pod kątem
technicznej jakości. Gdy jest ostra i ma naturalne kolory, uważana jest za
dobrą. W przeciwnym razie nie. Moim zadaniem to tak, jakby oceniać język
pisarza pod kątem gramatyki i zasad ortograficznych, bo przecież nawet
perfekcyjna fotografia może być nieciekawa i bez żadnej treści. Dla mnie aparat
fotograficzny jest tym, czym maszyna do pisania dla dziennikarza lub pisarza.
To niezbędny instrument naszej pracy, którego nie należy jednak przeceniać. W
przeciwnym razie fotografujący staje się niewolnikiem podejścia, które brzmi: „Gdybym
miał nikona (albo leicę czy pentaksa), też robiłbym wspaniałe zdjęcia”. Nie
chcę przez to powiedzieć, że technika fotografowania jest nieistotna.
Przeciwnie, wykorzystana w odpowiedni sposób, może wydobyć wielkie możliwości
wybranego tematu."
Ten fragment znalazłam tu:
Andreas Feininger: Filozofia fotografowania. [W:] Fotospołeczeństwo: antologia tekstów z socjologii wizualnej / pod red. MałgorzatyBoguni-Borowskiej i Piotra Sztompki.- Kraków : "Znak", 2012. s.
427-429.
Wczoraj. Centrum Warszawy. Ulica Marszałkowska.
Wszyscy biegną, jakby właśnie odbywały się międzynarodowe zawody w konukrencjach berek i bieganie za własnym ogonem.
Nad głowami stalowe niebo. W powietrzu poranny, jesienny ziąb.
Schylam się, by odpiąć rower.
Patrzę w bok, na sąsiednie rowery.
I myślę: a jednak, o subtelności moja, nie zostałaś stratowana w ten dzień, na tej ulicy, jeszcze we mnie żyjesz.
Robię pstryk- aparatem w telefonie komórkowym.
w arkadyjskim centrum handlowym
pośród kropel fontanny
przyglądałam się ludziom
byłam ciekawa jakie miny mają ludzie
w raju
weekend bez istotnych wydarzeń
ale
obfity
obfity
w kolory
schronienie znalazłam w naturze
pośród botano-okazów
:))
zachęcona
zainspirowana
zmotywowana
Waszymi
komentarzami do poprzedniego posta
dziś rano
poszłam
znów
poleżeć na chodniku pod blokiem
( wbrew pozorom to dla mnie doświadczenie dość nowe, bo nie jestem miejskim dzieckiem)
by w takiej pozycji leżącej porobić zdjęcia
było bardzo miło
do czasu
do momentu
w którym
właścicielka pieska
wystosowała żądanie
otrzymania kości
która byłaby zapłatą
za to, że
bez pytania przerobiłam jej pieska na celebrytę, modela
no i cóż...
nie pozostaje mi teraz nic innego
jak skoczyć do mięsnego :))
Schronienie, nie wiem jak Ci to powiedzieć... - nie mam pojęcia jak się zwie ta roślinka...
pewne rzeczy
oczywiste
zachwycają mnie
kwiatki
z cudzego
ogródka pod blokiem
w mieście stołecznym
mieście słonecznym?
dziś w lasie
spotkałam biedronkę
ze wzruszenia
aż oczy łazami mi zaszły
co widać na zdjęciu numer 2
choć może to były łzy przerażenia
bo kiedy przyjrzałam jej się z bliska
to
stwierdziłam
że fizjonomię
ma trochę kosmiczną
choć może to były łzy przerażenia
bo kiedy przyjrzałam jej się z bliska
to
stwierdziłam
że fizjonomię
ma trochę kosmiczną