zostałam obywatelką Peru
dobrowolnie
inni gdyby znali ówczesne moje zamiary
powiedzieliby "będziesz wyklęta"
ja poszłam na róg peruwiańskiej ambasady
nie do końca znając grożące mi konsekwencje
przyznawanie obywatelstwa trwało 300 sekund
przewodnikiem po kraju został pewien złożony M.
potem peruwiańskie państwo nieustannie inwestowało we mnie siebie
pozwalało na przekraczanie granic siebie
dziś jestem jednoroczną Peruwianką
a w sobie noszę nieodkryte zalążki siebie
Czuję się lekko rozsypana
rozbita przez dwa plastry pauzy
które przylepiono do mojej osoby
i jabłka Adama które spadły na mnie ostatnio
i chciałabym pójść do składu materiałów budowlanych
kupić cegły i wiadro zaprawy
odbudować mur swojej szczelności, chłodnego dystansu
wstawić nową kratkę filtru
na słowa
dżungla ukryta za murem została zanegowana
przed jej odkryciem
trochę żal tych cegieł, które musiały zostać przez to wyrwane
w celu jej minimalnego ukazania
duma nie ma powodów do rozpierania
a mur staje się grubszy
wsiąść w samochód, lekko spieprzyć sprawę na skrzyżowaniu
przejechać przez pył śródpolnej drogi, by wylądować pośrodku niczego
tam mieszka Adam, pięknie wyrzeźbiony przez ziemię i pracę
z resztkami buntu w głowie, w aureoli dystansu
siadasz i po prostu jesteś
do picia prosisz o szklankę wody, tej z kranu
nie trzeba nic mówić, za czymś biec
z wysokiej kukurydzy wychodzi wataha psów własnego pana
Adama właściwie nie znam, to znajomy siostry
ale wita mnie tak, nie wiem jak, czule
„aneczko”
siedzimy nad stołem porośniętym porostami
na głowę sypią się zielone jabłka
jestem neutralnym elementem świadkowym, lekko uczestniczącym
rozmowy dwójki trwającej w pauzie od siedmiu lat
„żyją, bo co mają robić”- pada z ust rycerza w koszulce hard rock
po opuszczeniu jego królestwa wszystko wydaje się nieprzestrzenne
zbyt mało naturalne
Obudziłam się za wcześnie
pierwsze odczucie nad świtem to uczucie straty
pustki/ głodu
nieznośna świadomość, że mogę się nakarmić tylko snami, wspomnieniami
trochę za wcześnie się to danie spaliło w garnku bloków startowych
za duży ogień, za dużo dopingu?
A w skutek tego będę jeszcze bardziej ważącą się ważką.
wo* du ty
do przeniknięcia gęsta
nadbrzeżna trzcina
na brzegu
drugiej osoby
ważka ważąc równowagę
równoważy się pomiędzy
trzciną i wotą
ważka ogląda
po każdej stronie optycznego mechanizmu
po jednym oku i 3 przyoczkach
to mało?
przechyla
się
balansuje
się
patrzy
się
zatrzymuje
się
w powietrzu
stawia
się
w zawieszeniu
jakby brak było jej
pewności
czy może
przerównoważyć się dalej niż granica
wo'ty? i tataraku
od
czasu
do
czasu
znad wo'ty? nadlatuje
cicho szeleszczący element
coś, osobowa kość
bezszelestnie
ważka przyjmuje
coś kość
i wtedy
nieważkość
stan znad wo'ty?