lato spakowało się w tuziny czerwonych walizek
w jednej z nich upchnięty jest dzień, w którym leżę pośród traw i obserwuję dwa latające motyle
czerwona walizka jest trochę za mała na to wspomnienie
jest we mnie obawa, że lada chwila pęknie
i ziarna ciepłych wrażeń upadną na zimną ziemię
zdarzają się dni, kiedy jestem totalnie zaślepiona marzeniami o wędrowaniu po polach, łąkach i lasach
czasami jest to tak silne, że zmienia się w instynkt nie do powstrzymania, który sprawia, że wychodzę po bułki... a wracam po dwóch dniach z torbami pełnymi grzybów i liśćmi we włosach
dlatego dobrze Wam radzę- wychodząc z domu warto mieć przy sobie choć jedną płócienną torbę, a najlepiej dwie, a i duży koszyk też się przyda