było sobie

16:17

Pamiętam ten serial bardzo wyraźnie. Mimo, że oglądałam go będąc dzieckiem i mimo, że od tego okresu minęło już trochę czasu. Ten serial na imię miał "Było sobie życie". Jego akacja działa się we wnętrzu ludzkiego organizmu. Wszystkie przedstawione w nim zdarzenia były oparte o fakty (fakt oddychania, słyszenia, widzenia, wydalania). Jego bohaterami były komórki, wirusy, bakterie, które mówią, mają charaktery i osobowości. Z zafascynowaniem oglądałam te wszystkie zdarzenia dziejące się w żyłach, żołądku, czy płucach. A po skończonym odcinku zawsze przyglądałam się sobie w lustrze nieco podejrzliwie, nie dowierzając, że w moim wnętrzu mieszka tyle istot i że tyle się we mnie dzieje, nawet kiedy śpię. To właśnie ten serial podszepną mi po raz pierwszy do ucha, że nie wszystko jest takie, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. I że dajmy na to: ta moja lewa ręka, to nie tylko pięć palców z paznokciami i skórą, ale znacznie więcej elementów splecionych w genialną maszynerię. Marzyłam wtedy o tym, by być czerwoną krwinką i móc oglądać to całe skomplikowanie od środka. Moje marzenie się nie spełniło. Jestem człowiekiem ... ale ciekawość, by oglądać to i owo od środka mi nie przeszła. I dajmy na to fabrykę czekolady jestem gotowa obejrzeć choćby za sekundę :)
A na zdjęciu kłaniają się Wam liście

To też może Ci się spodobać

6 komentarze