ptyś
11:57
Wchodzę
do domu i razem z płaszczem na wieszaku zostawiam wszystkie
zmartwienia. Idę do kuchni i robię obiad. Dzisiejsze przygotowywanie
obiadu polega na otworzeniu małego pudełka. Pudełko przyniosłam z
cukierni. W jego środku jest ptyś wypełniony musem z marakui i wanilii.
Dziś na obiad ptyś! Masakruję marakuję i ptysia łyżeczką. Łyżeczką
transportującą ładunek z ptysia ląduję w ustach. I ciach! Oto przez
chwilę życie ma tylko dwa smaki: radośnie słodki i frywolnie owocowy.
Przez tę chwilę wydaje mi się nawet, że zima to jakaś abstrakcja,
wymyślona przez meteorologa teoretyka.
Rozkoszujcie się chwila.
Uwaga: powyższy wpis nie jest poradą dietetyczną ani kulinarną, a tym bardziej psychologiczną 🌴☀ Ba, ten post jest wręcz zachętą, by czasami ulec pokusie i wszelkim zakazom.
Rozkoszujcie się chwila.
Uwaga: powyższy wpis nie jest poradą dietetyczną ani kulinarną, a tym bardziej psychologiczną 🌴☀ Ba, ten post jest wręcz zachętą, by czasami ulec pokusie i wszelkim zakazom.
4 komentarze