Náměšť nad Oslavou

20:35

W pewnym momencie życia człowiek zaczyna biec. Biegnie za większymi pieniędzmi, większym mieszkaniem, większymi możliwościami. Bo zewsząd gromią i trąbią, że słowo 'dużo' znaczy tyle, co 'dobrze'. I że ' mam dużo, czyli mam dobrze'.
Siedzę dziś na ryneczku małego miasta. W tym miasteczku mieszka 5 tys. ludzi. Widzę jak ktoś, co i raz, się z kimś mija. W czasie takiej mijanki przeważnie pada pozdrowienie 'ahoj!' ( to po czesku). Liczę te 'ahoj' tak, jak się liczy barany przed zaśnięciem. To liczenie mnie uspokaja. Do tego na niebie jest słońce i nigdzie mi się nie śpieszy. Gdzieś koło 'ahoj' nr 31, a może 36, bo trochę mi się myli, przypominam sobie powszechne twierdzenie, że w życiu nie należy siedzieć i liczyć ani 'ahoj', ani baranów, ani liczyć na to, że zdarzy się cud; za to należy biec za dużym zwierzem dostatku pokrytym lśniącym futrem materialnego spokoju.
Jestem więc w tym miasteczku, liczę i myślę o sprawach, które są niby duże, a nawet wielkie... i nagle wydają mi się małe i śmieszne. Bo sprawą prawdziwie wielką jest się chcieć i mieć do kogo uśmiechnąć i powiedzieć 'dzień dobry'.
Życzę Wam wielu odwzajemnionych uśmiechów:)


To też może Ci się spodobać

0 komentarze