zwrotnica

20:36

pamiętam, jeszcze dość wyraźnie, że w zaszłym roku, kiedy lato było w pełni, słyszałam cichy odgłos powolnego przestawiania się zwrotnic. cyk. cyk. cyk. nie do końca wierzyłam, że to w ogóle możliwe. jeszcze wtedy, wydawało mi się, że jakiekolwiek zmiany w trajektorii mojego niepozornego żywocika są w ogóle realne i dopuszczalne. wydawało mi się, że już do dna, do cna, po kres będę tkwić w tych miejscach, układach i układzikach, które nie były tragiczne, a jednak z biegiem lat stały się nie do wytrzymania, a tu i ówdzie mocno poocierały mi skórę. i oto jest kolejne lato, a jestem zupełnie gdzie indziej i trochę też jestem kimś innym, choć nie przeszłam spektakularnej metamorfozy, nie zostałam Rockefellerem, nie wyjechałam do Australii. ba! mało tego, nierzadko zdarza mi się czuć zmęczoną, znużoną, niezorganizowaną i nieporadną. mimo to odczuwam ogromną ulgę i jeszcze większą wdzięczność wobec losu za to, że coś się ruszyło, zmieniło, stało, a ja tego dożyłam i doświadczyłam.
utwierdzam się też w przekonaniu, że kolor zielony jest mi bliski, bo sygnalizuje, że nadzieja wisi w powietrzu lub czeka na nas cierpliwie za winklem.
pozdrawiam Was zielono,

zielona natka
ps. na zdjęciu dwa powidoki.
powidok chabrowy z zeszłego lata i powidok z teraźniejszości


To też może Ci się spodobać

1 komentarze

  1. Zielone poWidoki. I tyyyle dobrej energii w i między słowami.

    OdpowiedzUsuń