bez
08:03Lubię te wieczory, kiedy samej sobie pozwalam poczuć się zmęczoną. Robię
długi wydech i zmęczenie dociera do moich komórek. Także do tych, które
odpowiadają za bycie wielką, mocną i nie do zajechania.
Pozwalam na
to że strachem. Boję się, że przez dopuszczanie do takiej chwili
słabości rozpadnę się na części pierwsze. Dlatego, przy końcówce tego
długiego oddechu czujnie obserwuję, czy nie urwała mi się głowa, nie
odpadły ręce. Strach ma wielkie oczy i zazwyczaj okazuje się, że
wszystkie moje członki ciała są na miejscu, że jestem w jednym kawałku. I
wtedy ogarnia mnie szczęście, że potrafię się wyrwać wszystkim
wymaganiom, normom, brudnym naczyniom, zaległym listom i daję sobie
prawo do bycia zmęczonym człowiekiem bez maski wojownika - superbohatera :)
0 komentarze