pasza

17:53


nasza pasza
nasz chleb powszedni
już się złoci na polach


:)
w języku czeskim i polskim
niektóre słowa brzmią podobnie
a oznaczją
zupełnie co innego

To też może Ci się spodobać

20 komentarze

  1. Oj, wiele jest takich słów. Uczę się czeskiego i nadziwić się nieraz nie mogę, jak blisko nam do Czechów i jak daleko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z obserwacji Twoich blogów wiem, że tak jak ja, lubisz rowerować.
      uczysz się czeskiego...- czyżbyś też, tak jak ja, miała słabość do czeskiej krainy? :)

      Usuń
    2. Mamy więc wiele wspólnego :-) Mam wielką słabość do Czech ;-)

      Usuń
  2. niewątpliwa urody tego języka ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptacha, spryciula z Ciebie!
      odstawiasz mi tu piękną polsko-czeską żonglerkę słowną, a ja patrzę się jak ciele na malowane wrota :)
      i dopiero teraz, po 6 godzinach takiego gapienia się, z pomocą słownika, dowiedziałam się, że czeskie "urody" to polski "plon".

      Usuń
    2. oj Natka, poszukiwaczko dna ukrytego ;)
      uwielbiam słuchać po czesku, a dialogi w filmach - czasem bomba np. kryminalne zagadki NY w czeskim wydaniu, i tam: "stopy" które znaleźli były "cerstvy" :D no marzenie ! ;)

      Usuń
  3. o tak, ale nie tylko tego języka. Tu we Francji mam koleżankę Białorusinkę. Kiedy rozmawiamy tylko we dwie, to żeby sobie uprościć życie, każda używa swojego języka i świetnie się rozumiemy, ale czasem ...
    Raz koleżanka zapropoponowała mi "rybu ze sliwkami" i z czymś tam jeszcze, ale już nie pamietam czym. Wydawało mi się to dość ciekawe połączenie, więc postanowiłam spróbować i kiedy grzebałam widelcem w poszukiwaniu śliwek, to dwowiedziałam się, że "sliwki", to jest nasza śmietana ;)
    Przepraszam Natko, że się tu z opowieściami wcinam, przyrzekam, że to przedostatni raz ;)
    Bardzo mi się ten kłos podoba, powiesiłabym sobie w salone, gdybym miała miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Camanule, ale za co Ty mnie przepraszasz?
      Ja Twoje opowieści pożeram ze smakiem! :)

      Usuń
    2. Bo to Twój blog i Twoje opowieści i tutaj chętnie bym się dowiedziała skąd Ty to bydło wytrzsnełaś ??? :)

      Usuń
    3. bydło samo wpadło mi w oko :)

      będąc w mieście Opavie, wyglądałam przez jedno z okien w budynku przy ulicy Pekařskiej.
      wyglądam i nagle mówię: "ja cię kręęęcę! naprzeciwko jest sklep z bydłem!"
      zbiegłam czym prędzej po schodach, by zobaczyć jakie mają łatki krówki tam sprzedawane...
      ale okazało się, że za wcześnie, że jeszcze rano, że jeszcze zavřeno.
      kukam więc przez szybę... i patrzę i widzę, że tam sprzedają oliwki.
      i zbaraniałam.
      a raczej zbydlałam :)

      Usuń
    4. Haha :-)
      Wg mnie to sklep z artykułami do mieszkania, więc dziwne trochę te oliwki ;-)

      Usuń
    5. hmmm, chyba tajemnica zostanie tajemnicą na wieki, ale mam pewną hipotezę: może czeskie krówki żywią się oliwkami, a potem dają oliwkowe mleczko do czyszczenia mebli np. ????

      Usuń
  4. och, och - uwielbiam Czechy. kocham Hrabala.
    na przykład chytrý :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chytrze sprawdzam w słowniku od razu:

      czeskie słowo "chytrý" = polskie "mądry"

      toż to genialne (brilantní)! :))

      Usuń
  5. Haha :D Uwielbiam takie "rodzynki" :)
    A w ogóle to dopiero dzisiaj zauważyłam, że na Twoim avatarze (czy jak to się tam nazywa) trzymasz w ręce pomarańczę ("grejfruta")! Do tej pory myślałam... że to dzidziuś! Jego główka ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze dostrzegłaś- to grejpfrut :)
      grejpfrutów używam do nauki żonglerki... aktualnie umiem żonglować tylko jednym ;))

      Usuń
    2. O, a wiesz, że ja też uczyłam się żonglować? :) Ale znacznie łatwiej mi było z pomarańczami :) I nauczyłam się żonglować trzema! Świetna zabawa! Powodzenia :)

      Usuń